Ehhhh, jakby to napisać...
Wczoraj wracam sobie  jestem już jakieś 6/7 km od domu i nagle zaczął przerywać, więc dałem kranik na rezerwe <a miałem 3 litry paliwa> bo myślałem że już się kończy i nie dojadę. I jechałem tak jakieś 5km na obrotach 4500 bo więcej nie chciał iść. Poczym zgasł więc zjechałem na pobocze i patrzyłem na silnik <a i w między czasie z kapturka czy świecy na rame szły iskry jakby miał przebicie>. Patrzę w silnik a tam świeca do połowy odkręcona i kapturek ledwo sie trzyma, to dokręciłem rękami świece i nałożyłem kapturek i wszystko gra.Wydaje mi się że nie było kompresji i dlatego szedł tylko 4500 RPM . A dziś <zaraz> jade do serwisu więc powiem gościowi żeby wymienił kapturek bo się  ledwo trzyma i może wyregulował gaźnik.

Archiw napisz czy naprawiłeś.
Co do kapturka to jest po prostu złącze przewodu wysokiego napięcia i tu nie da się fizycznie założyć blokady obrotów, jak ci się po zmianie kapturka nie wkręca na obroty to znaczy że coś jeszcze jest do bani(kable wys.nap., cewka zapł., moduł, praktycznie wsjo z zapłonu)
Jeżeli fura nie gada po myciu to zacznij od suszenia, jak na suchym sprzęcie działa wsjo to szukaj co ma "przebicie" na mokro, najszybciej kable wys.nap., albo kostki łączeniowe.
LUDZIE UCZCIE SIĘ WASZYCH MASZYN, NA DRODZE NIE MA FORUM, MUSICIE UMIEĆ SAMI NAPRAWIĆ FURE STARYM BILETEM I PATYKIEM.
Sorry za capsa ale chciałem zaznaczyć.

Witam,
Dziś padał deszcz więc po powrocie do domu  <około 3km> silnik nawet nie zdążył się zagrzać i był mokry <bo jechałem po deszczu>.
Po powrocie do domu opłukałem go samą wodą <bo jak wyschnie to ciężej wyczyścić <lałem wszędzie>>.Okazało się że musze jednak wrócić i wróciłem ,a potem jeszcze raz do domu więc pojechałem i wróciłem <dom - ta miejscowość ; dom ta miejscowość> i znowu go opłukałem. Tyle że teraz obroty wariują i delikatnie podświetla się 1 na wyświetlaczu i nie chce odpalić<jeśli odpali to na 2-6sek i gaśnie przy obrotach 7-8 tyś silnik chodzi jak normalnie przy 1,500>